Elektryczny Ford w firmie – fakty i mity. Dlaczego warto przejść na prąd?
Dekarbonizacja floty samochodów firmowych stanowi wyzwanie dla wielu menadżerów flot. Rosnąca rola społecznej odpowiedzialności biznesu czy redukcja emisji CO2 – wszystko to powoduje, że coraz częściej zadawane są pytania o to, w jaki sposób przeprowadzić ekologiczną transformację.
Specjaliści podkreślają, że w światowym dążeniu do elektryfikacji transportu to właśnie elektryfikacja flot ma największy potencjał w tym procesie. Konieczność elektryfikacji transportu jest oczywista – według badań Eurelectic1 elektryfikacja floty zmniejszyłaby około połowę emisji gazów cieplarnianych w Europie.
Przejście na flotę elektryczną to z jednej strony zabezpieczenie firmy na przyszłość w osiągnięciu celów zrównoważonego rozwoju, z drugiej – to inwestycja, która w odpowiednich warunkach pozwala wygenerować wyraźne oszczędności. Rozważając elektryfikację należy natomiast przeanalizować specyficzne wymagania swojej floty.
– Między innymi warto wziąć pod uwagę jakiego rodzaju trasami poruszają się firmowe samochody, czy są to dłuższe wyprawy autostradami czy może szybkie i lokalne? Do czego ma służyć samochód – czy kierowca będzie potrzebował dużej przestrzeni bagażowej, a może samochód ma pełnić rolę wizerunkową? Im lepiej zostanie przeanalizowany zakres potrzeb, tym łatwiej będzie nadać im odpowiednie priorytety przy planowaniu dekarbonizacji floty – powiedział Karol Jelonek, Kierownik Działu Sprzedaży Flotowej, Ford Polska.
Kierowcy flotowi wolą elektryczne wersje swoich dostawczaków
Według tegorocznych badań przeprowadzonych przez Churchill Expert2 – specjalistycznego dostawcy ubezpieczeń flotowych Direct Line Group – około 70 procent kierowców flot samochodów dostawczych wolałoby elektryczną wersję swojego ulubionego modelu auta od alternatywnej wersji benzynowej lub napędzanej silnikiem wysokoprężnym. W komentarzu do tych wyników można było przeczytać, że samochody dostawcze z silnikiem spalinowym nadal stanowią większość we flotach, ale podejście do samochodów elektrycznych szybko się zmienia. Do tego dochodzą korzyści dla lokalnej jakości powietrza i zwiększonej wydajności dla każdej firmy wdrażającej te pojazdy. Wyniki opublikowane przez Churchill Expert pokazują również, że menadżerowie flot dążą do tego, aby w niedalekiej przyszłości pojazdy elektryczne i hybrydowe stanowiły około 50 procent ich floty.
– Obecnie to właśnie floty wyznaczają tempo elektryfikacji starając się obniżyć emisję oraz koszty utrzymania i eksploatowania pojazdów. Widzimy to bardzo wyraźnie na przykładzie eklektycznego Forda E-Transit, który odnotował solidny start nie tylko na globalnym, ale również na polskim rynku samochodów dostawczych. Wystarczy tu wspomnieć o kontakcie na 600 modeli E-Transit dla InPost lub o zielonej ewolucji w firmie DHL Parcel, która zamówiła 100 sztuk tego modelu. Również firma Truck Care zdecydowała się na zakup elektrycznego Forda w wersji podwozie z pojedynczą kabiną co pokazuje, że ten samochód dostawczy sprawdza się także do zabudowy, podobnie jak jego spalinowy odpowiednik – dodaje Karol Jelonek, Kierownik Działu Sprzedaży Flotowej, Ford Polska.
Mity związane z samochodami elektrycznymi
Samochody z napędem elektrycznym nie są już na rynku całkowitą nowością, ale technologia ta budzi nadal wiele pytań.
Jeden z mitów mówi o tym, że pojazdy elektryczne nie mają wystarczającego zasięgu. To jeden z najstarszych i obecnie już przestarzałych mitów związanych z samochodami elektrycznymi. Jeszcze kilka lat temu zasięg mógł budzić obawy, ale postęp technologiczny i daleko idące inwestycje całkowicie zmieniły rzeczywistość. Przykładowo – Mustang Mach-E z napędem na tylną oś, wyposażony w baterię o pojemności 91 kWh pozwala przejechać do 600 km na jednym ładowaniu.
W przypadku samochodów dostawczych kluczowym elementem jest tak zwana dostawa ostatniej mili, która wg szacunków pochłania około 40-50 procent kosztów całego łańcucha dostaw – warto tu wspomnieć, że liczba usług w dostawach „od drzwi do drzwi” rośnie z roku na rok. Analitycy World Economic Forum4 oszacowali, że rosnący rynek e-commerce spowoduje w centrach miast wzrost samochodów dostawczych o 36 procent. Ilość dostaw ostatniej mili wzrośnie tym samym o 78 procent.
– Wykorzystanie w dostawie ostatniej mili dostawczego samochodu elektrycznego oznacza przede wszystkim redukcję kosztów paliwa. W tym przypadku firmy inwestują w stacje ładowania oraz panele fotowoltaiczne. a jeżeli samochód należy do kierowcy świadczącego usługi przewoźnikowi na zasadach B2B to inwestuje on najczęściej w ładowarkę typu Wallbox – dodaje Błażej Markiewicz, Fleet Sales Zone Manager z Ford Polska.
Jedną z najbardziej zauważalnych różnic między pojazdem elektrycznym a pojazdem z napędem konwencjonalnym jest czas potrzebny na zatankowanie. I chociaż tankowanie pojazdu elektrycznego może zająć więcej czasu warto pamiętać o tym, że większość ładowań odbywa się w nocy w domach kierowców lub w firmie, a dzięki dostępowi do szybkich ładowarek nowe samochody elektryczne ładują się znacznie szybciej. Dla przykładu szybkie ładowanie Mustanga Mach-E zapewnia do 119 kilometrów zasięgu w ciągu 10 minut ładowania5, a nowy elektryczny Ford Explorer – który niedawno miał swoją polską premierę – ma zapewnić możliwość naładowania akumulatora od 10 do 80 procent pojemności w ciągu 25 minut za pomocą szybkiej ładowarki prądu stałego6. Natomiast stacje o mocy 50 kW pozwalają naładować dostawczego Forda E-Transita od 15-80 procent pojemności w czasie 1 godziny i 20 minut – skorzystanie ze stacji ładowania o dużej mocy prądem stałym pozwala skrócić ten czas do niecałych 34 minut7.
Przesiadka na pojazdy elektryczne to proces, który wymaga starannej analizy i planowania, ale korzyści, jakie niesie dla flot komercyjnych sprawiają, że wysiłek ten jest opłacalny. Dzięki przemyślanej transformacji menedżerowie mogą zminimalizować negatywny wpływ na środowisko, wykorzystać potencjał elektrycznych pojazdów w kontekście oszczędności finansowych i wytyczyć drogę ku efektywniejszej i bardziej przyjaznej dla środowiska działalności.